Menu Zamknij

Człowiek Dusza

Człowiek Dusza to pogląd według którego wgląd „we własną duszę” aktywizuje nastawienie na budowanie wspólnoty i wzajemne zrozumienie. Odnosi się do artykułu „Kamienie w potoku mowy” w którym przedstawiono przykładową listę uwagi wpływającą na budowanie relacji międzyludzkich.

  1. Inicjowanie rozmowy, okazywanie zainteresowania.
  2. Przyjazna postawa i mowa ciała.
  3. Pozytywne nastawienie.
  4. Dopasowanie i prowadzenie.
  5. Negocjacje.
    ——————————————————————-
  6. Mowa wewnętrzna i skupienie na trafnie obranym celu.
  7. Konstruktywne wybaczanie sobie.

Osobisty dobór listy uwagi

Lista uwagi może być inna. Jej dobór świadomy czy nie jest zawsze osobisty. Wynika z pomysłu i bańki logicznej konkretnego człowieka.

Ścieżka rozwoju do listy uwagi | Pasja Ruchu
Ścieżka rozwoju do listy uwagi

W osobistym doborze listy uwagi jest miejsce dla każdego. Każdy bowiem żyje w niepowtarzalnej logicznej bańce.

Człowiek Dusza i jego chreod myślenia | Pasja Ruchu
Człowiek Dusza i jego chreod myślenia

Jak wdrożyć „Kamienie w potoku mowy”?

Powtarzanie

Najprostszy schemat obejmuje dwa ogniwa. Listę i wykonanie.

Lista wykonanie powtarzanie | Pasja Ruchu
Mechanistyczne powtarzanie

Mamy coś do zrobienia, więc to robimy. Powtarzamy. Może planujemy w terminarzu, być może chcąc sprawować nad tym procesem kontrolę wprowadzamy notację, statystykę wyników.

Zachowujemy się podobnie do rutyny ćwiczącego ciężarowca, który kładzie na sztangę ciężar, podnosi ją. Zmienia ciężar, podnosi. Zlicza kilogramy i wartość swojego treningu, tym samym spodziewa się określonego wyniku.

Taki uproszczony obraz procesu wydaje się bardzo mechanistyczny. A przecież praca z naszym ciałem, czy umysłem, emocjami taką być nie może. Takie działanie nie może być pozbawione wrażeń, obserwacji, refleksji, doznań, myśli i innych doznań, jakie człowiek może na siebie przyjąć a ciężarowiec opisać w treningowym dzienniku.

Bio – powtarzanie

Biorąc pod uwagę doznania wyłamujemy się z mechanistycznego oglądu na życie. Przypomina to Foresta Gumpa, bohatera filmu o tym samym tytule. Forest biegnie, przemierza tysiące kilometrów w nieprzerwanym wysiłku, bez chwil wytchnienia. Budzi podziw ludzi i ich entuzjazm przyłączania się do niego. Po czym, następuje nagła refleksja i decyzja zatrzymania się. Niewiadomego powodu, jak samo podjęcie się tego heroicznego wysiłku.

Sens powtarzania przestał dla Foresta Gumpa istnieć. Czy kierował nim wówczas impuls wewnętrzny czy zewnętrzny? Nie wiadomo. Wydaje się, że nasze zachowania w relacjach międzyludzkich mają charakter nawyku otwartego. Oznacza to, że musimy umieć reagować odpowiedzią na wciąż zmieniające się warunki i bodźce. Także to, że możemy zmieniać nasze powtarzanie (zachowanie) i kształtować wciąż nowe i nowe nawyki, na bazie starszych, zastępować je. Można to nazwać bio – powtarzaniem. Tego żadna maszyna nie potrafi.

Człowiek Dusza w nieustannym rezonansie morficznym

Nasze bio – powtarzanie przypomina teorię pól morficznych Ruperta Sheldrake prezentowaną w książce „Nowa biologia”. Wyjaśnia ona kształtowanie się życia, jako nieustanny rezonans pomiędzy tym co było i tym, co może być. Za sprawą naszej woli możemy świadomie powtarzać zachowania, które wspierać będą łatwość kolejnych powtórzeń. Uśmiechając się do ludzi częściej, łatwiej nam to przychodzi. Łatwiej przychodzi to także najbardziej zgorzkniałemu człowiekowi na naszej planecie.

Emil Coué w książce „Świadoma autosugestia, jako środek opanowania samego siebie” pisze: „W walce między wolą, a wyobraźnią, zwycięża zawsze wyobraźnia. (..) Więc nie wola, lecz wyobraźnia jest siłą panującą w człowieku.” Zdawanie się tylko na wolę w realizacji „kamieni w potoku mowy” przypomina maszynę. Nie zareaguje ona na zmianę warunków, nie podejmie się świadomego wysiłku kształtowania nowego nawyku, bo najzwyczajniej w świecie, nie ma wyobraźni.

U źródeł celu

Już Moshe Feldenkrais w książce „Świadomość poprzez ruch” wskazuje, że „obserwowanie siebie jest lepsze niż mechanistyczne powtarzanie”. Otwierając się na doraźne doznania tak naprawdę otwieramy się na wpływ nawyku, który nami rządzi lub chce rządzić. Archetypu, który stara się zmusić nas do powtórzenia tego, co już wielokrotnie zostało powtórzone i ugruntowane w naszym morficznym polu.

Arnold Mindell w książce „O pracy ze śniącym ciałem” zaleca amplifikację, podążanie za dziejącym się procesem, dla wglądu, który jest jednocześnie uzdrowieniem problemu. Ta droga jest niczym innym jak rodzajem „skanowania” morficznego pola kształtotwórczego o którym w swojej teorii mówi Rupert Sheldrake. To rodzaj spojrzenia na mapę, którą podążamy. Wtedy nasze rozeznanie, co do tego, którą kolejną ścieżkę wybrać staje się o „niebo” racjonalniejsze.

Można jeszcze przytoczyć myśl Jampolskiego, który w książce „Leczenie uzależnionego umysłu” stwierdza: „Paradoks zmiany polega na tym, że nie możemy zmienić się naprawdę, zanim nie zaakceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy”. Najpierw potrzebny jest więc nasz wgląd, w którym miejscu się znaleźliśmy. Może na tej niewidocznej mapie dróg wywołanej rezonansem morficznym, a jak to określa Jampolsky, może w systemie przekonań myślenia uzależnionego.

Ku kształtowaniu lepszego nawyku

Wśród wielu, którymi można przekonania myślenia uzależnionego świadomie zastąpić jest podane przez autora jako „trzynaste przekonanie oparte na miłości: Nie mogę zmienić ludzi, lecz mogę zmienić sposób, w jaki na nich patrzę”. Tak, górę bierze nasza wyobraźnia nad wolą, bo przecież od niej bierze ów impuls obraz, który kształtujemy za sprawą umysłu, odbijając go na jeszcze nie ruszonej naszą stopą mapie, a jakże ważny dla tych, którzy w ciągłości naszego gatunku podążać będą za nami.

Dzisiaj weryfikujemy nasze uzależnienie od kopalnych źródeł energii. Nie tylko wywołane wojną, także w coraz większym stopniu sygnałami zmian klimatu. Żyjąca planeta daje znać, że ona też jest zakotwiczona w tym morficznym polu. Być może już nie raz doznała kataklizmów i bólu. Ma coś do powiedzenia. Jest razem z nami w dziejącym się procesie. W sprzężeniu zwrotnym naszych zachowań.

Ciągle żywa i logiczna. Jak nasza bańka, w której z samej góry, z ukrytego porządku rzeczy, dla nas niepojętego i niedostępnego, jednak odczuwalnego za sprawą naszej skóry, serca i umysłu, spływa nasza tożsamość. Czy chcemy żyć i nadal doświadczać łaski stworzenia? Jeśli tak, to rodzi się nasza misja.

Może by przerwać ciągłość powtórzeń, które rodzą tylko kominy zatruwające żywność, spreparowaną, która ma ją zastąpić, ilości odpadów, które zabijają nie tylko ryby w Odrze. Przerwać ten system myślenia uzależnionego od wartości przede wszystkim pieniądza, ale zaraz kolejnych, z nią współgrających, często nie koniecznych a generujących odpady, zatruwających naszą rzekę życia. Czy chcemy w niej być, jak te ryby w Odrze?

Aktywowanie potencjału i nawyku

Wybiórczy Układ Aktywacji człowieka, bo o nim mowa, nie może być zdeterminowany przez wartość pieniądza. Tylko to co zewnętrzne, tylko ludzkie, przez gospodarczego Smoka. W naszej bańce logicznej, ponad wyznawanymi wartościami, jest nasza tożsamość i misja, a jeszcze wyżej nasze „niebo”, ukryty porządek rzeczy.

Modlitwa i medytacja zbliżają nas do tego, co święte i pomagają oderwać od tego, co jest złym nawykiem. Sam nawyk gromadzenia pieniędzy nie jest może nim, ale już przywiązanie do niego i podniesienie go ponad wymiar naszej tożsamości i misji a nawet wyżej, już tak.

Wartość tego, co robimy musi wypływać z góry. Tylko wtedy kształtowany przez nas nawyk może służyć dobru innych ludzi i planety, kontynuować daną nam łaskę. W epoce mechanistycznej staliśmy się trochę maszynami, automatycznie reagującymi na reklamy, przekazywaną nam wartość pieniądza, sławy i władzy, gadżetów, które za ich sprawą możemy mieć. Reagujemy podświadomie, kolejnym powtórzeniem ustalonego dla nas nawyku. Zagłuszeni hałasem smartfonu i tik toka pozbawieni zostajemy refleksji, obserwacji, wglądu.

Świadomy Wybiórczy Układ Aktywacji

Wybiórczy Układ Aktywacji wyjaśnia książka Anthony Robbinsa „Obudź w sobie olbrzyma…i miej wpływ na całe swoje życie – od zaraz!”. To rodzaj filtru dla umysłu. Autor tak go objaśnia: „Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się, że kupiłeś jakieś nowe ubranie albo nowy samochód i nagle zacząłeś wszędzie dookoła zauważać podobne? (..) Czy wcześniej nie używano podobnych lub takich samych rzeczy? Oczywiście, że używano, ale zauważasz je dopiero teraz, ponieważ fakt, że zakupiłeś, stanowi dla twojego WUA wyraźny dowód, że wszystko, co się z nimi wiąże, jest istotne i musi zostać zauważone. Natychmiast stajesz się bardziej wyczulony na coś, co tak naprawdę było wokół ciebie od dawna”.

WUA kształtowany przez nas świadomie, bo przecież to my decydujemy kim jesteśmy i jak używamy naszej bańki logicznej może okazać się naszą zbroją chroniącą nas od ognia potężnego Smoka. Jak to napisał Jampolsky, „systemu myślenia uzależnionego”. Dzięki niemu możemy wkroczyć w głębię pola morficznego z nowym nawykiem. Więcej, wywołać tym czynem rezonans morficzny kształtujący większe prawdopodobieństwo kolejnych powtórzeń.

Rytuał jako uczestnictwo w wydarzeniu Człowiek Dusza

Kamienie w potoku mowy” to tylko przykład rytuału osobistego wejścia w pole morficzne, kształto-twórcze. Może być inny. Musi być inny dla każdego człowieka. Nie sposób znaleźć przecież dwóch ludzi o tych samych liniach papilarnych. Natura wciąż tworzy niepowtarzalne okazy. Podobnie się rzecz ma w tworzeniu myśli i synergistycznego umysłu. Każdy świadomie lub nieświadomie, w drodze wyuczonego nawyku oddaje się w relacjach międzyludzkich swoistemu, jemu tylko przyrodzonemu rytuałowi.

Uczestniczy w wydarzeniu, do którego rytuał osobisty go prowadzi. Czy jest to doświadczenie połączenia w wielokomórkowym organizmie? Czy jest nim „chmura wzajemnego zrozumienia”?

Przenikanie się pól morficznych ciała ludzkiego | Pasja Ruchu
Przenikanie się istot ludzkich w polu morficznym

Już badania naukowe przytaczane w książce Dawsona Churcha „Geniusz w genach” zwracają uwagę, że aparat postrzegania ciała, konkretnie skóra, potem serce, w dalszej kolejności mózg nieustannie skanują przyszłość. Można powiedzieć pole morficzne. Dr Danuta Adamska-Rutkowska w książkach „Kwantowa świadomość w konwencjonalnej nauce” i „Związek ducha i materii” wskazuje, że świadomość jest alokalna, wędrująca, nie zawsze umiejscowiona tu i teraz w ciele.

Podobnie, wspólnym głosem mówią Matthew Fox i Rupert Sheldrake w książce „O naturze, duchu i materii”: „(..) psyche i duchowa rzeczywistość, w której jesteśmy zanurzeni, nie jest nigdzie umiejscowiona; one wykraczają daleko poza ograniczenia ciała.”

Człowiek Dusza Wspólnota

Wydaje się, że jesteśmy odpowiedzialni jako wspólnota, za to pole morficzne, które tworzymy w wyniku nakładania się, wzajemnego przenikania i łączenia się naszych dusz. Za nawyki, które tworzymy razem. Rytuał osobisty przygotowuje nas do rytuału wspólnoty. Jest może jak komórka dla tkanki, narządu a może całości organizmu. To rytuały wspólnoty tworzą większe całości.

Wydarzeniem, do którego przygotowuje nas rytuał osobisty jest „nowe ubranie”, parafrazując opis Wybiórczego Układu Aktywacji Anthony Robbinsa. „Zakładamy je na siebie”. Teraz „wszystko, co się z nim wiąże (z nowym ubraniem, a dla nas z rytuałem osobistym „Kamienie w potoku mowy”) jest istotne i musi zostać zauważone”. W ten sposób „stajemy się bardziej wyczuleni na coś, co tak naprawdę było wokół nas od dawna” (na relacje międzyludzkie).

Człowiek Dusza na kamieniu pierwszym

Kamień pierwszy na który stąpa stopa, leżący w czystym potoku górskim, na tyle płytkim, że wystaje ponad żywo przepływającą wodę: „Inicjowanie rozmowy, okazywanie zainteresowania”. Wydaje się, że boże przykazanie „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” wyznacza w sposób krótki, ale jakże pełny ramy tego procesu. Zauważyć człowieka, okazywać mu uwagę, aby go wspierać i hołdować tej chwale, „oto jestem!” uwarunkowane jest w pierwszej kolejności.. miłością własną.

Umieć kochać siebie oznacza umieć w odpowiedni sposób zainteresować się swoją osobą. Ten proces starano się przybliżyć w artykule „Spoglądając w lustro i miłość”. Sposób „odpowiedni” oznacza, że ta energia wypływa i przelewa się na drugiego człowieka, na „kochanie bliźniego swego”. To przykład zastosowania Wybiórczego Układu Aktywacji.

Jeśli miłość to energia, to pozwólmy, aby najpierw nas wypełniła. Emil Coué w książce „Świadoma autosugestia jako środek opanowania samego siebie” porównuje człowieka „do zbiornika, który posiada u góry kurek, przez który może być napełniony, podczas gdy u dołu znajduje się drugi, nieco większy kurek, który w miarę tego, czy jest otwarty, czy zamknięty, powoduje opróżnienie, czy też napełnienie zbiornika”. Wskazuje, aby dolny kurek był zamknięty, aby nie marnować swoich sił, czynić tyle tylko, ile wystarczy, nie czynić niczego gorączkowo i uważać każde możliwe przedsięwzięcie za łatwe.

Rozwijając myśl Emila Coué, odpowiednio postępując można uczynić nasz zbiornik pełnym zaspokajając nasze potrzeby, a to co się przelewa może pomóc zaspokajać potrzeby innych. Maść tego wypełnienia jest tożsama z tym, co naszym zdaniem realizuje nasze potrzeby, w pierwszej kolejności miłości własnej. Maść musi więc być dobra. Cała więc sprawność, jakiej można oczekiwać od siebie, to wypełnianie się ponad brzegi wypełniaczem właściwej maści.

Terapia leczenia uzależnionego umysłu wg Lee Jampolskiego

Jeśli umysł jest rodzajem filtru dla owego wypełniania, może jest to ów „kurek”, to może należy nauczyć się kochać samego siebie korzystając z codziennych lekcji zaproponowanych przez Lee Jampolsky w książce „Leczenie uzależnionego umysłu”?:

  • Wszystkiemu nadawać takie znaczenie, jakie dla nas ma..
  • Smakować wolności obecnej chwili pozbywając się zniekształcającego filtru przeszłości. Niemożliwe jest bowiem jednoczesne odczuwanie winy i miłości.
  • Samemu wybierać uczucia, które przeżywamy, których doświadczamy, samemu decydować o wyborze swoich celów.
  • Wybierać spokój, tym samym czynić wszystko z łagodnością i miłością.
  • Widzieć bezgraniczną miłość tam, gdzie wczoraj widzieliśmy tylko problemy.
  • Przebaczać, bo to środek osiągnięcia spokoju.
  • Wybierać miłość do innych ludzi, nie dlatego, że czujemy się lepsi od nich i nie dlatego, że czujemy się gorsi, ale dlatego, że ofiarowując miłość, otrzymujemy miłość.
  • Czynić tylko to, co ma wartość. Ceniąc to, co wartościowe, zapewniamy sobie spokój. Jeśli czas umniejsza tej wartości, czy jest to cenne? Czy jeśli napełniamy się tym, czego potrzebujemy, ale ktoś inny na tym traci, to czy to ma wartość? Pogoń za pewnymi rzeczami może wywołać frustrację, depresję, rozpacz, długotrwały i przenikliwy stres. Czy nie jest tak, że bezwartościowej rzeczy nadaliśmy omyłkowo wartość?
  • Czy wstawiać kolejną cegiełkę w murze obronnym, który wznosimy wokół siebie? To tylko zwiększa nasz strach przed napaścią.

Analogie do Wolności od Znanego

Jak pisze Krishnamurti w książce „Wolność od znanego”: „Wszelka afirmacja zawiera swe przeciwieństwo, a wysiłek przezwyciężania wzmacnia to, przeciw czemu jest skierowany”. Atak prowadzi do obrony, a obrona do ataku. Zamiast napełniać „nasz zbiornik” obroną, lepiej wypełnić go miłością, czymś, co nie musi się bronić i nie skutkuje atakiem, dlatego jest skarbem, co tak trudno odkryć.

  • Korzystać z mocy decydowania, która leży w naszych rękach.
  • Dawanie jest otrzymywaniem”. „Im więcej dobrodziejstw wyświadczamy innym, tym więcej dobrego wyświadczamy sobie samemu”. Czy to co właśnie daję, chciałbym ofiarować sobie?
  • Kierować swoim umysłem, bo tylko my sami zostaliśmy do tego powołani.
  • Nie budować negatywnych osądów niczego, z czym się stykamy. Osądy budują poczucie izolacji. „Nasz zbiornik” może jest wtedy pełny, ale nie może się z niego nic przelać. Tym samym napełnić na nowo. Więc to, czym jesteśmy napełnieni staje się nieświeże i w końcu uciążliwe.

Analogie do zdrowej powięzi

Przypomina to zasadę działania naszej tkanki łącznej. Jak można dowiedzieć się z książki pod redakcją Roberta Schleipa „Powięź. Sport i aktywność ruchowa” uwodniona substancja podstawowa tkanki łącznej, gdy dotyczy obszarów unieruchomionych wypełniona jest wodą niezwiązaną, zawierającą zanieczyszczenia cytokinami prozapalnymi, wolnymi rodnikami i innymi zbędnymi produktami przemiany materii.

Uaktywniony ruch w tym obszarze, codzienny, czy treningowy, w formie stretchingu, jogi, autoterapii za pomocą rolowania na wałku, wywołuje wypełnienie tkanki łącznej „świeżą” wodą związaną z osocza krwi, podnoszącą jakość substancji podstawowej.” Poprzez ruch, a nie bezruch, tkanka łączna ulega odnowieniu. Podobnie zwrot ku naszemu sercu, a nie osądzanie, zachowują potrzebną nam jakość w naszym wnętrzu.

  • Postrzegać siebie jako osoby bez ograniczeń.
  • Decydować, że dzisiejszy dzień spełnimy w doskonałym spokoju.
  • Utożsamiać się z miłością, najlepszym przewodnikiem.
  • Przyjąć za pewnik, że to nasze myśli stwarzają świat, który widzimy, także doświadczenia, dlatego nad nimi musimy pracować.
  • Pamiętać, co jest głównym celem, miłość i przebaczenie.
  • Widzieć tylko obecne szczęście. Dostrzegać tylko to, czego szukamy.
  • Koncentrować się na teraźniejszości.
  • Niech żadna relacja, obiekt ani sytuacja nie będą powodem obstawania przy przeszłości”. W każdej sytuacji i w każdym człowieku, z którym się zetkniesz, dojrzyj tę jeszcze jedną daną szansę na osiągnięcie spokoju.

Oto pole morficzne i nowy nawyk, jaki proponują lekcje Lee Jampolskiego.

Modlitwa, medytacja, godzina spokoju, tekst pisany, mantra, kotwica mentalna, doświadczenie piękna przyrody, druga osoba, rodzina, spotkanie w gronie przyjaciół, praca, wysiłek fizyczny… jak różne są drogi skierowania na siebie przepływającej uwagi miłości, oderwania od starych ku nowym nawykom. Co konkretnie uruchamia nasz Wybiórczy Układ Aktywacji w tym względzie?

Kamień drugi

Gdy stąpamy na pierwszym kamieniu, staramy się uchwycić równowagę. Niezwykle konieczną do tego, aby wykonać drugi krok. Przenieść ciężar ciała, pewnie chwytając stopą drugi kamyk w potoku: „Przyjazna postawa i mowa ciała”.

Fizycy uważają, że wszechświat jaki znamy, zainicjowany Wielkim Wybuchem rozwija się 15 miliardów lat. Jak piszą Rupert Sheldrake i Matthew Fox w książce „O naturze, duchu i materiidecyzjom podejmowanym przez wszechświat „zawdzięczamy zdumiewającą teraźniejszość naszej planety i obecny stan naszego gatunku i wszystkich innych gatunków, z którymi dzielimy Ziemię.

Rozszerzający się wszechświat podzielił się na promieniowanie i materię, materię subtelną i grubą, na jasność i ciemność. Jak podają autorzy wspomnianej książki „w okresie ostatnich (..) lat odkryto, że ogromna część materii wszechświata jest nam zupełnie nieznana. Jest niewidzialna i niewykrywalna przez cokolwiek poza grawitacją. (..) Okazało się, że ta (..) „ciemna materia” składa się na 90-99 procent całkowitej materii we wszechświecie.

Podobnie patrząc na znane nam spektrum promieniowania elektromagnetycznego, zauważymy, że zakres światła widzialnego stanowi jedynie minimalny wycinek pełnego zakresu częstotliwości fal. Trzeba to powiedzieć jasno, jesteśmy zakotwiczeni, albo może lepiej, wypływamy z ukrytego porządku rzeczy. Może pływamy na grubej materii w rzece subtelnej, która nadaje kierunek naszej tratwie.

Potęgę ukrytego porządku rzeczy określa czas działania, przestrzeń, masa, niebotyczny zasób energii, także myśli konstrukcyjnej i ..łaski.

Łaska i Człowiek Dusza

Żyjąca w XV wieku, średniowieczna mistyczka Juliana z Norwich ujęła to w słowa: „Byliśmy już kochani, zanim nastąpił początek”. Bo w naszym ludzkim rozumieniu, przed każdym dziełem musi być jakiś plan, zamysł, abyśmy byli. Matthew Fox w książce „O naturze, duchu i materii” dodaje: „Stwarzanie jest łaską i nie myśmy to zrobili. To ktoś inny zastawił dla nas stół życia.

Dzisiaj możemy zachwycać się odkryciami naukowymi, chociażby budowy i funkcjonowania wspomnianej tkanki łącznej i powięzi człowieka. Ale ta wiedza jest przecież kroplą w morzu, wobec matrycy, która tworzy chociażby tą tkankę, te organa w każdym nowo rodzącym się człowieku. Sięgając w przeszłość, tylko do antropologicznych znalezisk zauważyć możemy jak człowiek, żyjący miliony lat temu, przystosowując się do warunków życia jakie Ziemia i wszechświat mu oferowali zmieniał się, abyśmy my dzisiaj mieli funkcjonalną powięź, serce, mózg, ciało. Abyśmy mogli być zaadoptowani i mogli „usiąść przy zastawionym stole życie”.

Matthew Fox pisze: „Każde źdźbło trawy ma swój udział w godności przyczynowości: może wpływać na inne źdźbła trawy; może sprawić, że krowy dadzą mleko i będą szczęśliwe i zadowolone. Każda galaktyka i supernowa ma swój udział w godności przyczynowości”. A jeśli my, wygnani z Raju, weszliśmy w materię mniej subtelną, by czynić ową przyczynowość?

Adam Wiśniewski-Snerg w książce „Jednolita teoria czasoprzestrzeni” nazywa ten nasz etap życia „snem naszej uwagi, sterującym materialnym ciałem i niepodzielnie skupionym na treści trójwymiarowego widowiska, w którym to ciało bierze udział”, uwagi, która zogniskowała się na tym co jawne, widząc tylko tratwę, ale nie rzekę. Może to miał na myśli Św. Paweł w Liście do Rzymian w słowach: „Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.” (8,13)

Czy moglibyśmy powiedzieć, że nasze ciało to nasza tratwa, a jej bieg określa prąd rzeki, udział w godności przyczynowości?

Człowiek Dusza Ciało

Jest przecież czułym instrumentem przekazu „myśli konstrukcyjnej” z ukrytego porządku rzeczy do jawnego, dostępnego naszym zmysłom. Ciekawe, instrumentem nie generującym ani jednej fałszywej nutki. Organizm wie, ale nie jest to nasza zasługa, jak reagować na zdarzenia, które zaprzątają nasze umysły i budują emocje. Te same zdarzenia generowane są z wszechświata, jako wynik skomplikowanych zależności nie tylko widocznych dla nas, ale także tych 90-99% ukrytych i niebotycznie potężniejszych sił, po to, abyśmy mogli zareagować i wnieść nasz przyczynek do kolejnego jutra.

Nasz organizm jest zapisem pola morficznego. Naszych emocji, zachowań, zdarzeń, wypadków, myśli, aktywności ruchowej.. wszystkiego czym żyliśmy, żyjemy a nawet żyć będziemy. Można jak z książki odczytać naszą jednostkową historię, jak robił to w popularnym filmie Sherlock Holmes. Każdy nierozwiązany problem i bezruch manifestujący się usztywnieniem powięzi. Można poprzez stosowany przez nas świadomie filtr myśli, emocji, zachowań tworzyć nowy nawyk budującego pola morficznego.

Można przyjmować postawę ciała, która wpłynie na nasze myśli, emocje, zachowania. Najpierw, aby samemu się dobrze czuć, aby napełniać „zbiornik” dobrym samopoczuciem, emocjami, myślami aby jak mawiał w książce Rhondy Byrne „Sekret” jeden z jej rozmówców, być pozytywną wieżą transmisyjną, promieniującą na pole morficzne innych osób. Swój przekaz przygotować od strony ducha. Mówić w prawdzie naszym ciałem.

Nie tylko o naszej historii. Mary Bond w książce „Jak prawidłowo chodzić, stać, siedzieć” wskazuje na 6 obszarów naszej świadomej ingerencji: struktury mięśni głębokich dna miednicy, brzucha, mięśni oddechowych i związanych z orientacją w otoczeniu i działaniem – dłonie, stopy i głowę, odpowiednio kształtowanych dających nam konieczną stabilizację i orientację otwartością względem otaczającego świata.

Inni autorzy Allan Pease („Język ciała”), Erhard Thiel („Mowa ciała”) wskazują jak środkami wyrazu zewnętrznego tworzyć przekaz, uczestniczyć w godności przyczynowości.

Kamień trzeci

Idąc po kamieniach w potoku, dobrze jest mieć rozłożoną równowagę na obydwu stopach i płynnie przenosić ciężar. Dobrze jest okazywać zainteresowanie i jednocześnie obserwować jak uruchamia się nasza mowa ciała. Ewentualnie coś korygować. Łatwo jest skorygować ciało, gdy wiemy w jakim kierunku nasze ciało się układa i co jest tego przyczyną. Nasza mowa ciała rzutuje na prawdziwość relacji, jest prawdą, która .. potrafi nas oswobodzić.

Pozytywne nastawienie” to trzeci kamień w potoku, który współgra z drugim, mową ciała. Ta daje nam prawdę, bo nie sposób, aby umysł oszukał ciało. Wiedzą o tym od dawna sportowcy, menadżerowie, osoby na stanowiskach kierowniczych szkoląc się w umiejętnościach osiągania stanu relaksacji, rozluźnienia czy wręcz błogostanu przed ważnymi zawodami, wydarzeniami, spotkaniami, wyzwaniami, także w trakcie ich realizacji.

Spięte ciało i spięty umysł są w sprzężeniu zwrotnym. Drugi „kamień w potoku mowy” traktował ciało, jako źródło myśli, emocji i stanu, jakim obdarzamy siebie i drugiego człowieka. Możliwy jest jednak i kierunek odwrotny. To umysł i zastosowany filtr wobec myśli, przekonań, wyznawanych wartości może kształtować reakcje organizmu i pozytywne nastawienie.

Sygnały z ciała służyć nam mogą jako materiał do pracy. Dlaczego to powiedziałem, tak myślałem? Jak na to zareagowałem? Dlaczego odwróciłem głowę? Tego typu obserwacje stają się wyzwaniem dla umysłu i skłaniają do sięgnięcia głębszych źródeł naszego „ja”. Można zaczerpnąć wiedzy o nieuświadomionych procesach z lektury Carla Junga, również z prac nad amplifikacją podążania za procesem Arnolda Mindella.

Wszyscy tego typu autorzy podkreślają, sam fakt uświadomienia sobie przyczyn pewnego zachowania i reakcji, nastawienia już jest procesem leczniczym. Jezus powiedział: „poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Ewangelia Św.Jana 8,32). Niektórzy myślą, że wtedy trzeba robić coś jeszcze. Ale wydaje się, że nie jest to konieczne. Bo proces „wyswobadzania” już się zaczął, czy tego chcemy, czy nie. I podąża swoimi ścieżkami, bo według ducha, a nie ciała.

Ku rozświetleniu

Pozytywne nastawienie wynika z oswobodzenia się najpierw z własnych kajdan. Zgoda z samym sobą i światem, to nie tylko zdrowie dla ciała, to także wybiórcza aktywacja nastawienia wobec drugiego człowieka.

Sięganie umysłem do przekonań i wartości, sam fakt ich formułowania, pobudza w nas ich ogląd i weryfikację. Także funkcjonalność, a więc to, jak sprawdzają się w działaniu. Powtarzając ten ogląd nie sposób dostrzec utarte ścieżki, którymi podążamy „od zawsze”. Czy świadomie na nie wkroczyliśmy, czy może wprowadził nas na nie czynnik zewnętrzny?

Możemy, dostrzec, że nasze negatywne reakcje są zakorzenione w wierności przekonaniu, które wyraża się regularnie, wielokrotnie powtarzanym przez nas zwrotem. Wypowiadanym wobec innych, a może tylko wobec samego siebie. Mamy swoje mantry.

Tony Buzan w książce „Potęga umysłu” dzieli takie sformułowania kotłujące się wciąż w umysłach na dwie kategorie: megapozytywne i meganegatywne. Przedrostek „mega” oznacza w nich tyle, że są.. nawykiem. No coż, są też polem morficznym, które kształtujemy i pozostawiamy po sobie. To nasza godność przyczynowości.

Nie sposób zauważyć, że pozytywne lub negatywne nawyki myślenia oddziałują na nas samych i na innych. Rozszerzają się niczym wszechświat, łapiąc nowe przestrzenie, czas, subtelną i tą grubą materię, przyrodę, ludzi. Gdy ciało, sytuacja dały powód do zastanowienia, gdy już odkryliśmy, co takiego wpływa na niechcianą postawę, co wtedy robimy?

Tony Buzan przestrzega, aby „nie prosić neurochirurga o ich usunięcie laserem”, „nie starać się o nich zapomnieć”. Jeszcze raz warto przytoczyć myśl Krishnamurtiego: „Wszelka afirmacja zawiera swe przeciwieństwo, a wysiłek przezwyciężania wzmacnia to, przeciw czemu jest skierowany”. Chcąc „usunąć”, „zapomnieć” tylko utrwalamy nawyki w nas. Autor „Potęgi umysłu” podpowiada: „Jeśli przyjrzymy się naszym złym nawykom w metapozytywnym świetle, okaże się, że w coraz większym stopniu przechodzą do historii. Twojej historii.” Potem „stanowią pokaźny element twojej życiowej biblioteki”.

Światło – użyteczna abstrakcja właściwej orientacji

Pozostaje nam zlokalizowane złe nawyki umieścić w odpowiednim „świetle” i pozwolić działać stworzeniu. Światło kojarzy nam się z dobrem, ciemność ze złem, ale to tylko symbolika. Światło jest jednym z pierwszych dzieł Boga: „I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. (..) I widział Bóg, że światłość była dobra. Oddzielił tedy Bóg światłość od ciemności.” (Genesis, I Księga Mojżeszowa, 1, 3-4).

Skoro Bóg oddzielił dobrą światłość od ciemności, to czy ciemność jest zła? Bóg jej tak nie określił. Nazwał nawet nią noc. Dla nas, czas odpoczynku i regeneracji życiowych sił. Może więc był to akt oddzielenia dobra od dobra? Również prolog Ewangelii Św.Jana mówiąc: „A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność je nie przemogła” nie wskazuje jednoznacznie, że „ciemność jest zła”. Jest raczej obszarem odniesienia i zaistnienia światłości, siły jej energii i pory emanacji.

A przecież dzięki tej ciemności, patrząc przez wąski zakres światła widzialnego, pomiędzy ultrafioletem a podczerwienią, istniejemy. W niej zawarta jest tajemnica naszego życia. Która, jak pisze Matthew Fox w książce „O naturze, duchu i materii”: „ujawnia się na wiele sposobów i ciągle powraca. Cały wszechświat, czy jego 99 procent, jest ciemną tajemnicą.”

Światło nawyków

Mówiąc więc o „metapozytywnym świetle” mamy na uwadze właściwą orientację, ku czemu chcemy zmierzać. Wśród jakich przekonań i wartości chcemy żyć. Z czym się utożsamiamy i jaka jest nasza misja. Gdy dokonamy koniecznej orientacji, możemy w niej „skąpać” nasz metanegatywny nawyk myślenia.

Jednym z metanegatywnych nawyków myślenia jest powtarzany zwrot: „boję się ciemności”. Ale skoro jest ona dobrem? Czy nie lepiej „skąpać” ją w nowej orientacji, przekonaniu? „Nie nadaję się do tego.” „Nadaję się do czegoś innego”. „Do tego się nadaję!” Czasami opanowuje nas niskie poczucie wartości, bo poddaliśmy się. Ale firmowanie przekonaniu „Nigdy się nie poddaję!” może mieć też opłakane skutki, gdy zastosowane jest w chybionym celu. Porażka może stać się punktem zwrotnym w życiu, utylitaryzacją, zagospodarowaniem czasu, energii i zdolności dla szczytniejszych i efektywniejszych działań.

Jak pisze Shlomo Vaknin w książce „Biblia NLP”: „każde zachowanie jest praktyczne i pożyteczne – w określonym kontekście”. Tony Buzan dodaje: „Nawyk metapozytywnego myślenia przypomina zaczarowaną kopalnię złota. Im więcej kruszcu wydobędziesz, tym więcej się pojawi w kopalni.” Tak „ozłoconym” łatwiej przyjąć pozytywne nastawienie.

Jeśli jednak sądzimy, że moc pozytywnego myślenia załatwia sprawę, to .. się mylimy. To trochę jak komórka organizmu, która szuka swojego pokarmu i warunków nieskrępowanej egzystencji. Jednak cały mechanizm, który jej tego dostarcza należy do całości organizmu.

Człowiek Dusza i kamień czwarty

Według Arnolda Mindella i jego prac na temat „śniącego ciała” każdy człowiek tkwi w procesach dziejących się w skali jego życia. Ale także w procesach zbiorowych, obejmujących grupy, społeczności, narody. Podobnie myśl formułuje Rupert Sheldrake w książce „Nowa biologia”. W swojej teorii rezonansu morficznego i ukrytego porządku wyróżnia pola morfogenetyczne, organizujące pola molekuł, kryształów, komórek, tkanek i właściwie wszystkich układów biologicznych.

Pisze: „Podczas gdy pola morfogenetyczne wpływają na formę, pola behawioralne wpływają na zachowania. Pola organizujące społeczności takich jak stada ptaków, ławice ryb i kolonie termitów, zwane są polami społecznymi. (..) Wszystkie (..) posiadają właściwą sobie pamięć daną przez rezonans morficzny.” Ujmując to w podobny sposób, to całościowy organizm decyduje o kondycji komórki.

Zadaniem „komórki” jest dopasować się do tego organizmu. Tego, jakie stwarza jej warunki do życia. Może zachować błony komórkowe przepuszczalne, dla ciągłości wymiany płynów, które ją zasilą i odprowadzą toksyczne produkty przemiany materii. Także to, aby utrzymać odpowiedni potencjał elektryczny pomiędzy kationami i anionami po zewnętrznych i wewnętrznych jej stronach.

Stan homeostazy, do której komórka dąży określa cały organizm. Dlatego myśląc o czwartym „kamieniu w potoku mowy” w relacjach międzyludzkich „dopasowaniu i prowadzeniu” można się zastanowić, do czego się najpierw dopasowywać, aby Wybiórczy Układ Aktywacji działał na cały organizm.

Odpowiedź wydaje się wyłaniać z pola morfogenetycznego. Komórki nie żyją w wyizolowaniu. Żyją w płynach, obok innych komórek, tworzą tkanki. Tkanki funkcjonują w swoich procesach, nie zawsze tożsamych z procesami dla pojedynczej komórki. Mówiąc o dopasowaniu należałoby mówić w pierwszej kolejności o dopasowaniu się do procesu, w którym funkcjonujemy, a wraz z nim, być może osób, z którymi mamy relacje.

Głębia procesu przebaczania

Być może druga osoba istnieje w naszym procesie, być może wnosi ona lub my wnosimy istotny wkład w jej proces. Wtedy nawet zgrzyt między osobami może być zarzewiem ozdrowienia procesu. David Augsburger w książce „Sztuka przebaczania” traktuje przebaczenie, jako ponowne odkrycie wspólnoty. Podaje konkluzje także tego, kiedy ONO tego nie czyni.

Wyjątki z książki Davida Augsburgera

Jeśli przebaczenie miałoby nas stawiać na dominującej pozycji w stosunku do partnera i mielibyśmy stać się jego dobroczyńcami, hojnie szafować cudzą wolnością i godnością – to nie ufajmy takiemu przebaczeniu, nie darowujmy go, i nie przyjmujmy. Nie jest to bowiem przebaczenie, lecz subtelna, cicha zemsta.

„Jeżeli „przebaczenie” miałoby być aktem jednostronnym, obligującym tylko jedną osobę do zaakceptowania zmian w związku, przyjęcia na siebie bólu, zgody na niesprawiedliwość, to nie spieszmy się z nim. Sprawa między nami a naszym partnerem nie jest jeszcze zamknięta. Nie jest to bowiem przebaczenie, ale poddańcza miłość.

Jeśli „przebaczenie” powoduje nasze wzburzenie, gdy zaprzeczamy istnieniu poczucia krzywdy, separuje od przeżywanego bólu, dusi emocje, które w nas wzbierają; musimy bowiem udawać, że wszystko już drugiej stronie wybaczyliśmy, o wszystkim zapomnieliśmy, że cała sprawa należy do przeszłości – nie dawajmy wiary takiemu przebaczeniu. Jest to tylko mechaniczny odruch.

Jeśli „przebaczenie” miałoby oznaczać zaprzeczanie istniejącej w nas złości, życie tak jakby nic się nie stało, uśmiechy, jakby nic nas nie bolało, udawanie, że o wszystkim zapomnieliśmy, to lepiej powstrzymajmy się z nim. Nie ufajmy takiemu przebaczeniu, nie budujmy na nim niczego. Nie jest to bowiem przebaczenie, a tylko magiczne rojenia na jego temat.

Jeśli „przebaczenie” miałoby uniemożliwiać otwartość we wzajemnych relacjach, czyniłoby ludzi bojaźliwymi, wstydliwymi, skrytymi, bojącymi się ryzyka, wolnego, otwartego, spontanicznego życia, to nie przebaczaj. Nie jest to bowiem przebaczenie, lecz alienacja i wyobcowanie.

Jak wiele w powyższych wskazówkach David Augsburger ukazał mogących „się dziać” procesów. Dopiero umiejętne dopasowanie się, za sprawą Siedmiopaka (siedmiu elementów działania) do dziejącego się procesu może rokować ponowne odkrycie wspólnoty.

Człowiek i jego Dusza liderem

Takie podejście różni się od zawartego w poradniku Richarda Churches i Rogera Terry „NLP dla nauczycieli”, według których „dopasowanie i prowadzenie (..) odnoszą się do wychodzenia ludziom naprzeciw, dopasowywania się do nich tam, gdzie aktualnie się znajdują (..), by następnie pokierować nimi według naszej woli.Nie jest mechaniką załatwienia naszych interesów, pedagogicznych czy biznesowych, ale szukaniem wspólnoty.

„Prowadzenie” wynikłe z „dopasowania się” do swojego procesu nabiera innego kształtu. To nie podporządkowywanie sobie działania innych naszej woli. Nie my tworzymy proces. Jako komórka, w tym procesie umiemy się „dobrze znaleźć”. Nie jesteśmy w stanie tworzyć procesu dla kogoś. Nie my jesteśmy tego autorem.

„Prowadzenie” staje się jednak możliwością podążania za nami. Staje się naturalnym przywództwem, mającym wiele wspólnego z zarysowanym w książce Johna C.Maxwella „Być liderem”. Według autora „każdy wywiera wpływ”, „nigdy nie wiemy, na kogo wywieramy wpływ i jaki jest jego zakres”. Odkrycie i dopasowanie się do swojego procesu jest już wywieraniem wpływu i większą świadomością tego, jaki on jest. W naturalny sposób jest przyzwoleniem, aby inni podążali za nami.

.. ale tutaj zadziała rezonans morficzny. Procesy nam podobne będą się przewijały w naszych. Na zasadzie „Podobne rodzi (przyciąga) podobne”. John C.Maxwell pisze: „Nauczyć można tylko tego, co się samemu wie i potrafi; odtworzyć u innych możemy tylko to, czym jesteśmy sami.” – ale w tym ujęciu nie jest to tylko mechanika odtwarzania, jak na matrycy nowego samochodu. Wartość Tego przywództwa rozwijają nie tylko dostępne nam zwyczajowo siły, ale także działanie siódmego elementu, ukrytego porządku rzeczy.

To on decyduje, które osoby mają tożsame procesy. Wg Maxwella „niezbędny atrybut przywódcy” to wizja. Można ją utożsamić z dopasowaniem się do własnego procesu. Wizja uruchamia i przyciąga podobne jej zapatrywania. Autor mówi: „Nie możemy podróżować w świecie zewnętrznym, dopóki nie odbyliśmy podróży wewnętrznej.Dopasowanie do swojego procesu staje się naturalnym przywództwem, prowadzeniem.

Kamień piąty

Po „czwartym kamieniu potoku mowy” stąpamy w szczególny sposób aktywowania naszej gotowości do działania. Utrzymując ciągle więź z naszą myślą, emocjami, zmysłami, ciałem, ruchem, energią, w kluczowych kwestiach zasięgamy opinii nieznanego nam porządku rzeczy. Uczymy się czerpać z ukrytego.

Matthew Fox w książce „O naturze, duchu i materii” zadaje pytanie: „A co by było, gdyby edukacja dotyczyła kierowania duszą?”. Przymierzając się do wyczucia stopą „piątego kamienia potoku mowy”, negocjacji, warto uzmysłowić sobie, dlaczego uzasadnione jest tak kierować nasz Wybiórczy Układ Aktywacji.

W tradycjach animistycznych całego świata (..) traktowano jako pewnik to, że w przyrodzie poza człowiekiem jest wiele istot żywych. (..) rośliny, (..) zwierzęta, cały wszechświat, planeta Ziemia, inne planety, Słońce, gwiazdy, o wszystkim tym myślano jako o żywych istotach, a każde ze swoim własnym rodzajem duszy.” – pisze Rupert Sheldrake we wspomnianej wyżej książce. A dalej: „Według Arystotelesa z żołędzia wyrasta dąb, ponieważ drzewo jest ciągnięte ku swej ostatecznej formie, czyli kształtowi dojrzałego, dorosłego dębu, przez swoją duszę.

W XVII wieku filozof Kartezjusz stwierdził, że „cała Natura jest maszyną i że jest nieożywiona. (..) dusza została wycofana z Natury, wszystkich zwierząt i roślin, a także ludzkiego ciała.” W kolejnej wypowiedzi Ruperta Sheldrake czytamy: „Przekonanie, że umysł jest zawężony do mózgu, jest przeciwieństwem starego poglądu, według którego dusza człowieka zawiera wszystko wokół niego. Stary pogląd nie ograniczał miejsca duszy do głowy; dusza nie tylko przenikała całe ciało, ale była zaangażowania we wszelkie doświadczenia i postrzeganie”.

Człowiek Dusza Edukacja

Chcąc edukować podążanie za procesem, nie możemy się ograniczyć w „doświadczeniu i postrzeganiu” tylko do dźwięczącego w umyśle słowa, wygrywaniu tylko na tym instrumencie kolejnych dźwięków. Nie zasklepiając się jedynie do światła lampy wiszącej u naszego sufitu, zauważmy przenikalność wszystkiego i czerpmy z procesu wokół nas.

Jak pisze Matthew Fox: „Nie jesteśmy jak kule bilardowe, ale jak bańki, które się nawzajem przenikają. Nasze dusze są (..) ogromnymi bańkami. Już znajdujemy się w sobie nawzajem, więc pogódźmy się z tym.” I jeszcze: „W erze dogmatu kartezjańskiego nasze dusze uschły. Gdy zostajesz odcięty od dusz wszystkich innych zwierząt i roślin, i innych istot oraz gwiazd, oznacza to, że ukrywasz się wewnątrz twojej własnej, małej, ludzkiej przestrzeni”.

Będąc małą komórką organizmu, czy możemy decydować o nas, bez wszystkich procesów i sąsiednich komórek, wyspecjalizowanych tkanek i narządów, co jest w nas? Jak łatwo uwierzyliśmy, że dusza to nasz umysł i można ją kontrolować. Nasze modlitwy „użyźniają to, co ma nadejść”, ale nie ustalają gorejącego słońca ani wiejącego wiatru, ani ilości kropel deszczu spadających z nieba.

Pozwalając się kierować nie tylko słowu

Matthew Fox pisze: „Ten Duch jest przeogromny i nie mamy nad nim kontroli. Wołamy go, ale on wieje tam, dokąd chce. To Bóg. To inne określenie Boga. (..) dusze, to nasze ożywione istnienie. Wielki Duch, Bóg przejawia się nie tylko przez ludzką duszę i ciało, ale jest obecny we wszelkich istotach, nawet w tych, o których w ogóle nie pomyślelibyśmy, że mogą mieć duszę. (..) kamienie, woda, a nawet powietrze (..). Duch jest wszechobecny, ale my nie jesteśmy w stanie go kontrolować”.

Pozostaje nam „użyźniać to, co ma nadejść”. Wiedząc o co i jak się modlić i w modlitwie i w poznaniu nie pozwolić się ograniczać. Rupert Sheldrake podsumowuje te rozważania: „Przyjmujemy za pewnik koncepcję poszerzonej psyche i duchową rzeczywistość rozciągającą się daleko poza nasze ciała. Dlatego to, co czynimy dzięki modlitwie w naszej psyche i naszym umyśle, może owocować odległymi skutkami (..).”

W myśl słów Arystotelesa zadać można pytanie, ku jakiej ostatecznej formie „ciągnięty” jest człowiek? Odpowiedź może wyniknąć z poznawania duszy i celu, który w sobie zawiera, naukowo zwanym atraktorem procesu rozwojowego. I edukację tego procesu może przybliżyć „negocjacja”.

Człowiek Dusza w negocjacjach

Według definicji „dobrej negocjacji” zawartej w książce Gerarda I.Nierenberga „Sztuka negocjacji jako metoda osiągania celu” takową jest „proces, w którym wygrywają wszyscy”. To dobre rozwiązanie. Co dobre jest dla procesu a co dla mnie? Co dla komórki, a co dla tkanki?

Jeśli wszystko przenika się nawzajem, czy podążam każdym procesem? Negocjacja może być „oderwaniem się od..” ..tego, w który dusza nas nie kieruje, nie jest naszym atraktorem procesu rozwojowego. Pomimo, że „wszystko ma wpływ na wszystko”, decyduje tu nasza ułomność niemożliwości ogarnięcia wszystkiego i konieczność, skoncentrowanej, wybiórczej aktywacji.

Czasami brak udziału naszej uwagi jest brakiem wzmocnienia procesu. Tym samym już wywieramy na niego wpływ. Można powiedzieć, że proces nie otrzymuje od nas „funduszy” na działalność. Możemy „użyźniać to, co ma nadejść” i w ten sposób, tworzyć miejsce na alternatywę, pole morficzne nowych skutków.

„Uwierzcie..”

Możemy też „pójść za..” procesem. Wcale nie traktując go jako nasz docelowy, ale przecież o tym nie wiemy. Nasza intuicja lub mowa ciała mogą nam wskazać, aby wzmocnić proces. Może decydować dobro wspólnoty lub osobiste argumenty, np. zdrowie. U podstawy naszej decyzji jest zazwyczaj to nieznanego nam źródła przeświadczenie (ale my wiemy, że „ciągnie” nas w tym kierunku dusza, bo jest tak rozciągnięta i „wie” więcej niż nasz rozum), że tak powinniśmy się zachować, tym kierować.

Proces może też uaktywnić ekspresję naszych genów twórczych. Przybliża ją narzędzie kreatywnego myślenia zaproponowane przez Edwarda de Bono w książce „Naucz się myśleć kreatywnie” – AMW, czyli Alternatywy, Możliwości, Wybór. Jak pisze autor w rozdziale „Percepcja a wzorce”, nasze postrzeganie i przetwarzanie informacji może nie tylko wykorzystywać wzorce w działaniu, dopasowywać się do nich, także tworzyć nowe.

Czasami tworzymy nowe wzorce za sprawą, jak to nazywa Edward de Bono „myślenia w bok”. Ale przecież nie jesteśmy tylko umysłem, więc proces oparty na twórczym podejściu oprzeć możemy na czymkolwiek, co jest jego źródłem. Chociażby na uczuciu, aby dobrze się czuć, co wydaje się podstawowym sensem życia, na talencie, w który zostaliśmy wyposażeni, w zgodzie z ukrytą prawdą, która do nas i tylko do nas tak przemawia.

Kamień szósty

„Kamień szósty i siódmy w potoku mowy” nasze jestestwo przeskoczyć chce żywo, bo brzegu już wypatruje solidne oparcie. Być może „ciało znajduje się w centrum działania duszy”, a serce jest jej ośrodkiem. Być może przyszedł czas Wybiórczo, na ludzką duszę, Aktywować Układ jakim jest ..Człowiek Dusza. Póki ona człowieka chce i mu wybacza.

Jeśli dusza zakotwiczyła się w naszym ciele i póki to czyni, ożywia nas, czyńmy w pierwszej kolejności po jej myśli. Patrzmy szerzej i dalej. Oczami duszy. Święty Paweł w liście do Rzymian pisze: „Ci zaś, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą” (8,8). Czy nie jest to przygana krótkowzroczności? Zasklepienia się tylko do obecności w ciele?

Kamień szósty to „(..) skupienie na trafnie obranym celu”. Na początku obecnego wieku, głośną stała się odkryta wiedza naukowa o naszych genach. Pisze o tym Dawson Church w książce „Geniusz w genach”. Sądzono, że poznając sekwencję ludzkich genów można sterować nimi dla uleczenia z każdej z chorób. Okazało się jednak, że czas i sposób ekspresji genów w powiązaniu z innymi, czyli „naszego losu”, jest skomplikowany na tyle, że nie jest w stanie go ogarnąć żaden matematyczny umysł czy urządzenie.

Człowiek Dusza Geny

Można powiedzieć, że to dusza korzysta z tego narzędzia, jak kierownicy, jakim są nasze geny. Wytacza działanie jednych, blokuje inne, w specyficznym dla każdego człowieka kształtotwórczym polu, według Ruperta Sheldrake, polu morficznym. A według Biblii: „Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was.” (List Św. Pawła do Rzymian 8,9) – w Duchu.

Życie człowieka nie może sprowadzić się tylko do roli mechanika, który dobrze dba o swój pojazd, „żyje według ciała”. Pozostawienie go jednak bez właściwej opieki może skończyć się jego rozbiciem na przydrożnym drzewie. Dlatego o ciało dbać trzeba dla duszy. O planetę, zwierzęta i rośliny dbać trzeba, właśnie dla duszy. To swoiste autostrady dla niej.

Albowiem zamysł ciała, to śmierć, a zamysł Ducha, to życie i pokój” „Jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.” (List Św. Pawła do Rzymian 8,6; 8,13).

Kamień siódmy

Kamień siódmy to „konstruktywne wybaczanie sobie”. Można zadać pytanie, dlaczego metoda EFT – Metoda Wolności Emocjonalnej prezentowana przez Dawsona Churcha w książce „Geniusz w genach” jest skuteczna? Może dlatego, że opukiwanie kluczowych węzłów energetycznych ciała jest jak najprostsza gama, którą nauczyliśmy się grać na instrumencie duszy?

Może dlatego, że towarzysząca każdemu opukiwaniu ciała afirmacja, zawiera te słowa „głęboko i całkowicie kocham i akceptuję siebie”. Jeśli jak mówi cytowany w tej książce „anonim”: „Nie jesteśmy ludzkimi istotami na duchowej ścieżce. Jesteśmy duchowymi istotami na ludzkiej ścieżce.„głęboko i całkowicie” mogą być kierowane bezpośrednio do duszy. A tam, gdzie jest akceptacja, tam też jest przebaczenie.. duszy.

Maciej Kolomski

Bibliografia

  1. Rupert Sheldrake „Nowa biologia”, Virgo Książki Budzące Świadomość, Warszawa 2013
  2. Emil Coué „Świadoma autosugestia jako środek opanowania samego siebie”, GAJA, Łódź 1993
  3. Moshe Feldenkrais „Świadomość poprzez ruch”, Warszawa 2012
  4. Lee Jampolsky „Leczenie uzależnionego umysłu”, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 1992
  5. Anthony Robbins „Obudź w sobie olbrzyma… i miej wpływ na całe swoje życie – od zaraz!”, Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 1995
  6. Dawson Church „Geniusz w genach”, Virgo Książki Budzące Świadomość, Warszawa 2021
  7. Dr Danuta Adamska-Rutkowska „Kwantowa świadomość w konwencjonalnej nauce”, Studio Astropsychologii, Białystok 2018
  8. Dr Danuta Adamska-Rutkowska „Związek ducha i materii”, Studio Astropsychologii jeszcze lepsze jutro, Białystok 2021
  9. Rupert Sheldrake, Matthew Fox „O naturze, duchu i materii”, Virgo Książki Budzące Świadomość, Warszawa 2019
  10. Pod redakcją Robert Schleip, Amanda Baker „Powięź. Sport i aktywność ruchowa”, Edra Urban & Partner, Wrocław 2017
  11. J.Krishnamurti „Wolność od znanego”, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1992
  12. Adam Wiśniewski-Snerg „Jednolita teoria czasoprzestrzeni”, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1990
  13. Biblia”, Wydawnictwo M, Kraków 2017
  14. Rhonda Byrne „Sekret”, Nowa Proza, Warszawa 2010
  15. Mary Bond „Jak prawidłowo chodzić, stać, siedzieć”, Virgo Książki Budzące Świadomość, Warszawa 2017
  16. Allan Pease „Język ciała”, Wydawnictwo Gemini, Kraków 1992
  17. Erhard Thiel „Mowa ciała”, Wydawnictwo Luna, Wrocław 1992
  18. Arnold Mindell „O pracy ze śniącym ciałem”, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1991
  19. Tony Buzan „Potęga umysłu”, MUZA SA, Warszawa 2003
  20. Shlomo Vaknin „Biblia NLP”, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2010
  21. David Augsburger „Sztuka przebaczania”, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1995
  22. Richard Churches, Roger Terry „NLP dla nauczycieli”, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2010
  23. John C.Maxwell „Być liderem, czyli jak przewodzić innym”, Wydawnictwo MEDIUM, Warszawa 1983
  24. Gerard I.Nierenberg „Sztuka negocjacji jako metoda osiągania celu”, Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 1994
  25. Edward de Bono „Naucz się myśleć kreatywnie”, Wydawnictwo Prima, Warszawa 1995

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *