Menu Zamknij

Trening na powietrzu – ekologia systemu

Aktywny na powietrzu?

W dzisiejszych czasach stajemy przed trudnym wyborem – czy praktykować trening na powietrzu? Przyczyną rozterek jest smog, powietrze, które wdychane staje się źródłem chorób a nawet śmierci. W dni smogu, niejeden z nas trenuje w plenerze zaopatrzony w maskę antysmogową. „Zbrojka” ta (termin zapożyczony z gry Minecraft) nie pozwala dostać się szkodliwym substancjom z powietrza do organizmu. Równocześnie jednak ograbia z komfortu bycia na powietrzu i przyjemności zażywania aktywności fizycznej

Czy trening na powietrzu sprowadzać się musi do kolejnych „zbrojek”? Dla osób trenujących alternatywą jest klub fitness lub inna sala ćwiczeń chroniąca przed naturalną atmosferą. Ta z klubu fitness „naturalną” jednak nie jest. Dobra wentylacja, może oczyszczacze powietrza lokalu mogą stworzyć warunki niby dobre. Nie zapobiegnie się jednak wdychania kurzu, wszystkich tych cząstek wydychanych przez osoby współćwiczące (zarówno zdrowe jak i chore, nie potrafiące odmówić sobie w tym stanie pobytu w klubie), perfum, dezodorantów, nawet takich, używanych przez obsługę klubu w celu zagwarantowania klientom „dobrego zapachu” w sali, szatni czy na korytarzu.

Ze „zbrojką” jaką jest budynek chroniący ćwiczącego związane są udogodnienia. Są nimi możliwości zastosowania coraz wymyślniejszych urządzeń i sprzętu sportowego. Także kontrolowania ruchu przez bliską obecność trenera, wskaźniki maszyny czy po prostu zwykłe lustro. Podczas ćwiczeń jest ciepło, a temperatura i wilgotność regulowana. Treningowi towarzyszą muzyka, obraz telewizyjny i sprzyjające uzyskaniu komfortu zachowania obsługującego personelu. Spoceni mamy możliwość od razu doprowadzenia ciała i wyglądu do oczekiwanego image dzięki umywalkom, natryskom i innym dodatkom w które wyposażone są szatnie. Jednak aktywność fizyczna w takich warunkach ma też swoje ograniczenia.

Adaptacja do lotu w kosmos…

Aktywność w klubie fitness to jednak trening w czterech ścianach, to nie trening na powietrzu. Nawet jeśli te ściany mocą zasobnego portfela właściciela klubu są od siebie znacznie oddalone i wydłużone, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że stanowią ograniczenie niemal każdego „rozpędzonego” ruchu. Trzeba nie tylko uważać na to gdzie się zatrzymać, ale także, aby po drodze takiego rozpędzonego ruchu nie uszkodzić współćwiczącego. W czterech ścianach nie pobudzamy koordynacji przestrzennej. Biegnąc na bieżni ruchomej wzrok mamy utkwiony w ekran, głowa i kark nieruchomieją. „Mijana” przez nas przestrzeń „stoi w miejscu”. W zmianie tego doświadczenie nie pomogą najbardziej ekscytujące symulacje ekranowe terenu, w który niby wbiegamy.

Ale może zamaszysty ruch, okazała ekspresja naszych zdolności motorycznych nie jest już nam potrzebna? Uciekając z naszej planety przed brudnym, „żrącym” smogiem lecieć będziemy przecież w statku kosmicznym, w którym warunki do ćwiczeń fizycznych (jeśli tylko będą wytworzone sztuczne siły ciążenia dla naszego ciała) będą podobne, przysłowiowe „cztery ściany”.

Chyba coś jest na rzeczy z naszym kierunkiem adaptowania się, bo przecież metody treningowe zmieniają się także. W wyimaginowanym przez autorów filmu „Surogaci” przyszłym świecie, ludzie przeżywają życie za pomocą swojego wiecznie młodego, wysportowanego i ładnie wyglądającego klona. Sami w tym czasie, czasie życia, podpięci są do aparatury w ciasnej kapsule w swoim domu. Już dzisiaj tworzymy metody treningowe pozwalające nam nie tylko osiągać jak się nam wydaje lepsze wyniki, ale także inaczej odbierać naszą rzeczywistość.

Trening EMS, elektrostymulacji mięśni polega między innymi na tym, że za pomocą prostych ćwiczeń lub ich braku, możemy wprawić mięśnie do pracy, której nie wykonalibyśmy tak łatwo bez tej metody. Przeszkodą byłyby dla nas nasze mentalne ograniczenia ale także inne uwarunkowania, m.in. ilość czasu na trening, wielkość sali do ćwiczeń. Możemy więc już trenować, a może przynajmniej porządnie wspomagać nasz trening ciała wygodnie siedząc lub leżąc w łóżku, czyli .. „lecąc w kosmos”.

..czy do nakręconej spirali sukcesu?

Intensyfikacja naszego treningu może na dziś nie jest jeszcze adaptacją do ucieczki z naszej planety. W większym stopniu jest dostosowaniem do celów naszego życia, w coraz większym stopniu opartych na mocno medialnie wykreowanym sukcesie. Chcemy w krótkim czasie mieć formę fizyczną i móc resztę tego czasu poświęcać dobrze płatnej pracy, byciu najlepszym w wyścigu zarobkowania, kreowania wygody i przyjemności życia, bycia kimś rozpoznawalnym, popularnym. Dlatego trenujemy EMS, bo przecież skoro trenuje tak Usain Bolt, to nie potrzeba lepszej reklamy dla tej metody treningu. Nie jeden z nas chciałby choć trochę poczuć splendoru, który był udziałem sprintera… zresztą jak i innych znanych sportowców.

Karciana olimpiada

Będąc małym chłopcem i dorastając w środowisku sportowym, szybko załapałem bakcyla umiłowania sportu. Oprócz jego uprawiania, moim hobby i świetną zabawą stało się za pomocą kart do gry odgrywanie rywalizacji olimpijskich, turniejów czterech skoczni itp. znaczących imprez sportowych. Grałem kartami, przeprowadzałem eliminacje i finały konkurencji, zliczałem punkty i medale, wykonywałem klasyfikacje medalowe olimpiady. Już w życiu dorosłym nieraz powracałem do mojej dziecinnej zabawy.

Moje emocje przeżywania rywalizacji sportowych przeniosłem na baczne obserwowanie zmagań olimpijskich. W czasie olimpiad mój czas był poświęcony niemal wyłącznie oglądaniu transmisji telewizyjnych. Dawnym zwyczajem sumowałem medale wszystkich olimpiad i śledziłem stworzoną klasyfikację wszechczasów i miejsce w niej Polski.

W ostatnich latach, zaniechałem mojego hobby. Moje klasyfikacje stały się nierzetelne, a ja miałem trudności z ich poprawną weryfikacją. Przyczyną były liczne, zbyt liczne informacje o karach za stosowanie dopingu, odbieranie medali i przekazywanie ich lub nie innym zawodnikom. Przestało mnie bawić nawet oglądanie Olimpiady a jako widz, poczułem się oszukany.

Ilość afer dopingowych stała się zatrważająca. Pęd do osiągania wyników sportowych za wszelką cenę jest odzwierciedleniem nowej adaptacji. Pytaniem jest, do czego nas to prowadzi. Niedozwolona stymulacja fizjologiczna, biochemiczna, czy dzisiaj dozwolona elektrostymulacja nerwowo-mięśniowa (EMS) sportowców prowadzą do tych samych wyników, co rolnictwo oparte na sztucznych nawozach, środkach chemicznych ochrony upraw, hodowli zwierząt w oparciu o wspomaganie hormonalne, w zamkniętych od naturalnego światła pomieszczeniach, mechanizacji zostawiającej ołów w owocach upraw itp., czyli niezdrowej żywności i niezdrowej rywalizacji sportowej.

I jedne i drugie „zalewają” rynek konsumpcyjny, byle w duchu olimpijskiej dewizy „szybciej, wyżej, dalej” zarobić, osiągnąć sukces i być popularnym. Jednak już bez zasady „fair play” wobec kolejnych pokoleń ludzkiego życia i otaczającego środowiska.

Sport ku ekologii systemu

Ktoś nam powiedział, że nasz „bioprocesor” musi być szybszy. Nasz pokładowy komputer (mózg i wszystko czym kieruje) musi sprostać szybkości osiągania sukcesu. Badając dowolny algorytm, wiemy, że jeśli wprowadzimy śmiecie na wejściu, otrzymamy także śmiecie na wyjściu. W ten sposób niedaleko do apokalipsy naszego gatunku. Bo szybszy, często oznacza, że popełniamy więcej błędów. Także tych, związanych z kreowaniem otaczającego nas świata. Dalej, ale czy nie ingerujemy za daleko, nie za daleko ujarzmiamy przyrodę, żeby nie powiedzieć, że ją niszczymy? Wyżej? Czy nie za wysoko podnosimy brodę w naszym zarozumialstwie?

Kiedyś sportowiec musiał być cierpliwy i sumienny w treningu. Dzisiaj te cechy zbyt często zastępuje zaawansowanie technologiczne. Bez krytycznej refleksji, do czego owa technologia nas usposabia i jak nas zmienia. Idea „szybciej, wyżej, dalej” Coubertina przypomina może dziś szybki samochód postępu fizycznych możliwości człowieka, ale także kierowcę, który nie bardzo wie dokąd jedzie. Dzisiaj potrzeba nam nowego marzyciela o sporcie.

Ruch, umysł, emocje, zmysły

Dzisiejszy sport wymaga wykształcenia nowej mapy mentalnej obejmującej trening do sukcesu, ale także troskę o stosowanie naturalnych środków budowania formy fizycznej, w tym powrót do odżywiania zdrową żywnością a nie suplementacji. Tylko w ten sposób przywrócimy koniunkturę na jabłko, które jest jabłkiem, do tego smacznym a nie proszkiem witamin. Także dbałość o zachowanie naturalnego środowiska do treningu, takiego jakim jest zdrowe i świeże powietrze.

To nic, że wieje wiatr, że temperatura czasami nie komfortowa, deszcz, grad, śnieg lub palące słońce. Trening na powietrzu, w terenie ćwiczy sprawność reagowania naszego organizmu na niesprzyjające warunki pogodowe. Dzięki temu jesteśmy bardziej odporni na działanie wirusów i bakterii, chorób, które zawsze osłabiają organizm. Stwórzmy koniunkturę na ten rodzaj adaptacji trenując w dni bez smogu. Smog wspólnymi siłami wrzućmy jak śmiecie, tam gdzie ich miejsce, do kosza.

Promujmy trening na powietrzu!

Dzisiejszy sportowiec, to obywatel świata, który promuje ekologię systemu. Dzisiejszy sportowiec preferuje i akcentuje trening na powietrzu w swoim planie. Wie, że tylko w takich warunkach możliwe jest najkorzystniejsze funkcjonowanie cech mentalnych i fizycznych, które może ukazać w zawodach sportowych. Czy jest to powrót do technologii „jaskiniowej”? Nie, raczej zmiana kierunku naszego istnienia. Zamiast „tuczyć” formę sportowca, tak jak tuczy się zwierzęta, by jak najszybciej urosły i dały mięso, jajka, wędliny, możemy sięgać po komponenty działania, a sportowiec jest osobą wybitną w tej sferze ludzkiej aktywności i wykorzystać ciągle tkwiące tam niewykorzystane zasoby.

W książce „Potęga umysłu” Tony Buzana, autor podpowiada: „Moc zmiany ciała kryje się w świadomości, jak wykorzystać moc umysłu”. A przecież są jeszcze emocje. A przecież jeszcze możemy wyostrzyć, zamiast je stępiać nasze zmysły. I dopóki w tych sferach nie widać horyzontu granic istnienia, nie zaśmiecajmy świata. Nie odcinajmy pracy mózgu, byle tylko stymulować mięśnie.

Maciej Kolomski

Bibliografia

  1. Moshe Feldenkrais „Świadomość poprzez ruch”, Warszawa 2012
  2. Alexander Lowen „Duchowość ciała”, Warszawa 1991
  3. Tony Buzan „Potęga umysłu”, Warszawa 2003

Zaktualizowano: 3 marzec 2023r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *